Witam ponownie
Tak nie do końca wiem czy post jest do mnie czy też odpowiada na podstawowe
pytanie w wątku głównym. Ale skoro jest podpisany przy moim więc w jakiś
sposób
zapewne do niego sie ustosunkowuje.
Otóż - o tym też pisałem już kilka razy - kino domowe zachwyciło mnie wiele
lat
temu (moze już 6 a może więcej lat temu) kiedy jeszcze mało kto wiedział o
tym czym
jest kino domowe. Od tego czasu oglądnąłem setki a może już tysiące filmów
DVD.
Oczywiscie - żebyśmy się dobrze rozumieli - nadal podobają mi sie
filmy w których są ciekawe efekty dźwiękowe .Ogladałem "Czerwona róże"
ogladałem
też i "Bad Boysów II" jak i "Ronina" "Szergowca .. " i setki/tysiace innych
filmów w których -
jak pisalem w poprzednim watku - jest sporo bardzo spektakularnych efektów.
Sporą część
z nich mam nawet we własnych archiwach.
Ale mnie przede wszsytkim zachwycają w filmach (DVD) te właśnie droben
smaczki,
subtelnosci - o któych pisałem - a których nie usłyszymy na subwooferze i
które nadają filmowi
jakiś niepowtrzalny klimat. Bardzo precyzyjnie zlokalizowane dźwieki typu
dzwoniący telefon,
kroki chodzące prawie za plecami itd.
Być może jest to tak jak z winami. Wielu moich znajomych/przyjaciół nadal
pija słodkie wina. Ja wiele lat
temu też zaczynałem od słodkich, poźniej były półsłodkie, poźniej jeszcze
półwytrawne a w końcu tylko
wytrawne wina (praktycznie tylko czerwone). O ile na początku potrafiłem
rozróżnić jedynie dobre wino
od kiepskiego to w tej chwili wyraźnie jestem w stanie wyczuć wino złe,
przecietne, dobre, bardzo dobre,
wyśmienite. Przeszedłem po drodze małą przemianę. Odróżniam już chianti
(mnia, mniam z
nereczkami ;-)) - chociaż w Milczeniu Owiec były bardzo przeciętne efekty
dźwiekowe)
od mertlota czy cabernet sauvignon. Odkrywam też w winach te wszystkie
smaczki o których
kiedyś tylko czytałem - smak śliwek, czarnej porzeczki itd.
Serdecznie pozdrawiam
Kostek
Post by freelanderPo pierwszę, zgodzę się z "ukaszem": "Byliśmy żołnierzami" z M.Gibsonem -
jak najbardziej i chyba sama fabuła nie taka głupia. Podobał mi się, chociaż
nie przepadam za Wietnamem.
Po drugie, "Bad Boys II" - jest chwilami sporo potężnego łomotu
odzwierciedlającego widoczną na obrazie sytuację, ale samym filmem troszkę
się rozczarowałem (w porównaniu z JEDYNKĄ)...
Dodam (chciaż nie chce specjalnie powtarzać za innymi), że S.W.A.T. jest też
całkiem-całkiem jeżeli chodzi o efekty audio, fabuła...no cóż, właściwie
może być. Mógłbym jeszcze polecić " Czerwoną Różę" w/g S.Kinga. Nie ma tu co
prawda przez cały czas (ok.3,5 godz. !!!) łoskotu latających maszyn i
wystrzałów armatnich, ale gwarantuję Ci, że nie raz, za sprawą efektów
dźwiękowych (i wizualnych zresztą też) przełkniesz swe własne serce, które
podczas oglądania w/w może się zatrzymać.
Pozdrawiam Marcin.